Rozmyślanie

 

Pojęcie i cel rozmyślania

Przez wyraz rozmyślanie zwykle oznaczamy modlitwę myślną w ogóle. (...) Skoro przyjęliśmy prawdę Bożą przez żywą wiarę, wówczas rozum stara się poznać ją dokładniej i głębiej. Zastanawiamy się nad nią, staramy się wniknąć w jej treść. Jest to praca umysłowa. Trzeba jednak pamiętać o tym, że celem tej pracy umysłowej, tego rozmyślania nie jest wzbogacenie naszych wiadomości, ale miłość Boża. Staramy się poznać głębiej prawdę Bożą, by ją bardziej pokochać, a w niej Boga.

I dlatego punkt ciężkości w modlitwie myślnej leży w miłości, a nie w poznaniu. Poznanie i rozważanie jest tylko przygotowaniem duszy do miłowania. Wprawdzie poznanie jest w pewnej mierze koniecznym przygotowaniem do miłości, bo nie można miłować tego, czego się wcale nie poznało; nigdy jednak poznanie nie jest – przynajmniej na tej ziemi – miarą miłości. Może ktoś posiadać bardzo skromne poznanie prawdy Bożej, a jednak doskonałą mieć miłość, a z drugiej strony możliwe jest głębokie poznanie pozbawione miłości. O stopniu miłości decyduje łaska Boża i pokora. (...) „Aby się dobrze modlić, nie potrzeba dużo myśleć, ale dużo miłować”.

 A. Żychliński, Wtajemniczenie w umiejętność świętych, Poznań, 1947, s. 50n.

Potrzeba rozmyślania

Nic nie może lepiej [niż medytacja] zwalczyć wad charakteru, dać nam żywszego pragnienia podobieństwa do Tego, który powiedział: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”. Modlitwa taka czyni nasze serce coraz podobniejszym do Najświętszego Serca Jezusa, gdyż – nawet nie wiedząc o tym – naśladuje się tych, których się kocha prawdziwie i głęboko. Bywają charaktery bardzo trudne, które mogą się zmienić jedynie przez miłującą kontemplację Pana Jezusa na modlitwie.

R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy życia wewnętrznego, t. I, s. 453

***

Modlitwa myślna, aby była stała i skuteczna w drodze do zbawienia, musi być w ścisłym znaczeniu codzienna. (...) Mniej niż pół godziny nie wystarcza, aby modlitwa myślna była owocna. (...) Szczególne znaczenie dla całości życia wewnętrznego posiada modlitwa poranna, zanim wejdzie się w codzienne zajęcia. Ona ustawia wtedy cały dzień, jest taką poranną ofiarą dnia, tzn. prac, radości, smutków, niepokojów, dążeń.

D. Wider, Wezwani do życia, s. 299

Metody rozmyślania

Wszystkie metody zalecają ubóstwo i pokorę ducha, zaakceptowanie ciągłego zaczynania na nowo i powolnego posuwania się naprzód, do celu, który jest jasny: głębokie zjednoczenie z Żywym Bogiem, wolność i uległość natchnieniom Dycha Świętego. Wielcy mistrzowie życia wewnętrznego, proponujący metody, podkreślają konieczność odejścia od schematu w momencie interwencji Ducha Świętego. Metoda jest dobra, gdy pomaga, zgubna, jeśli zniewala. Duch Święty jest jedynym Panem modlitwy.

M. Sauvage, Méditation, w: Dictionnaire de Spiritualité Ascétique et Mistique, t. X, Paris 1980, kol. 927 

***

Metoda jest środkiem dojścia do celu. Wobec tego należy ją stosować jedynie jako środek. Kiedy wprowadzi w spotkaniez Bogiem, już jest niepotrzebna. (...) [A zatem] jej konieczność jest względna. Można bez niej bowiem wejść w skupienie, przeżywanie. Metoda jest na usługach miłości. Jeśli przeżywa się miłość, metoda staje się nieużyteczną, co więcej, mogłaby gasić miłość.

D. Wider, Wezwani do życia, Kraków 1979, s. 300n.

 

SCHEMAT ROZMYŚLANIA WG METODY SULPICJAŃSKIEJ

Nazwa tej metody, sformułowanej przez J.J. Olier, pochodzi od Seminarium św. Sulpicjusza w Paryżu. Sprowadza się ona do trzech zasadniczych elementów: „mieć Chrystusa Pana przed oczyma, w sercu i w rękach”.
Według Olier taka metoda wyraża istotę życia chrześcijańskiego: Chrześcijaństwo składa się właśnie z tych trzech punktów i cała metoda modlitwy w tym się zawiera: by patrzeć na Jezusa, jednoczyć się z Jezusem i działać w Jezusie. Pierwszy punkt prowadzi do szacunku, uwielbienia i adoracji, drugi do związania się, jedności z Nim, trzeci do działania – nie samodzielnie, lecz włączonego w moc Jezusa Chrystusa.

I. Przygotowanie  

1. Wierzę, Boże, że jesteś przy mnie, że ogarniasz mnie swoją miłującą obecnością... 

2. Przepraszam Cię, Jezu, za moje niewierności; za to, że ciągle tak mało Cię kocham...

3. Sam z siebie nie potrafię się modlić, proszę o dar modlitwy Ciebie, Duchu Święty, Duchu Łaski i światła, Uświęcicielu dusz, Ojcze ubogich...

II. Trzon medytacji

1. Adoracja (Jezus przed moimi oczyma)

  • czytam wybrany tekst i refleksyjnie próbuję pojąć słowa skierowane do mnie: jak mam je rozumieć, co Jezus chce mi przez nie powiedzieć...
  • wsłuchuję się w Jego słowa
  • wolą i uczuciem angażuję się w przeczytany i przemyślany tekst
  • stosownie do przeczytanych treści próbuję wyrazić swoje pragnienia i uczucia: adorację, uwielbienie, wdzięczność, radość...
  • patrząc na siebie i widząc, jak daleko mi do realizowania w życiu słów Jezusa, staram się wyrazić Mu swoja skruchę

2. „Komunia” z Jezusem (Jezus w moim sercu)

  • próbuję przemyśleć i przemodlone treści duchowo uzewnętrznić, uczynić je swoimi
  • oczekuję, by Jezus przyszedł do mnie i zaszczepił we mnie to wszystko, co zawarł w swoich słowach
  • próbuję uczestniczyć w Jego uczuciach, pragnieniach...

Jezu, chcę, by Twoje myśli, pragnienia, bóle stawały się moimi myślami, pragnieniami, bólami... Wejdź w moje „ja”, zabierz moją wolę dla siebie... Chcę Ci oddać moje serce...Chcę znikać w Tobie i dla Ciebie...

3. Współpraca (Jezus w moich rękach)

  • treści przemyślane i przeżyte z Jezusem mają wydać owoc, słowa, w które się wsłuchiwałem, mają stać się „ciałem”
  • jaki konkretny kształt mają one przybrać w moim życiu?
  • próbuję sformułować konkretne postanowienia

Duchu Święty spraw, bym współpracował z Twoją łaską... ja sam nie potrafię się zmienić, nawrócić... Chcę tego, do czego mnie wzywasz, ale z Tobą i w Tobie...

III. Zakończenie

1. Przepraszam Cię, Panie, za wszystkie zawinione roztargnienia i niewierności w czasie tej modlitwy...

2. Dziękuję Ci za otrzymane łaski...

3. Owoce tej modlitwy  zawierzam Tobie, Maryjo, byś je chroniła i ogarniała swoim wstawiennictwem...